Moge dla odmiany chwilkę na temat? Kolega ma problem a wy sobie znow jaja robicie he he. A więc:
1 Albo jeździsz zimą albo nie. Ale nie odpalaj na chwile bez rozgrzania. Ja juz jeden motorek zatarlem bo nie moglem sie powstrzymać. Dawno temu, tyle ze dwutakta. Kupilem sprzeta późną jesienią i wstawilem do piwnicy w bloku. I przez zimę glaskaem, pucowaem i czekaem na roztopy. No i odpalalem na chwilę zeby posluchać jak chodzi. Ale tylko na chwilę bo smrodzil na calą klatkę. Potem mi troche przeszlo i na jakis miesiąc nie odpalalem. Na wiosnę tlok powiedzial: sorry.
2. Jak nie jezdzisz, to mozesz zakonserwowac. Poprawi to przede wszystkim samopoczucie, a i dryndzie nie zaszkodzi

Fachowcy mowią żeby zalać zbiornik do pelna, spuscic paliwko z gaźników, nalac w cylindry po kilka cm oleju i obrócić walem, na wydechy worki foliowe na gumkach recepturkach, postawić na centralce, upuscic cisnienia z kól, nawazelinowac chromy i lakiery, przykryć calość jakimś pokrowcem, wymontowac akumulator i raz na miesiąc doladować go malym prądem. To z grubsza chyba tyle. Powodzenia he he. I nie zapomnij o odwiedzinach przynajmniej raz w tygodniu z browarem i milym towarzystwem żeby jej smutno nie bylo. Przy okazji można pobujać zawieszeniem. Pomaga.