V-tam Stefanie
Doskonale zes drogi Kolego opisal to, co nie bylo tu jeszcze wyartykulowane. Nie chce tez tu moralizowac, ale napisze tylko, ze to co opisales wpisuje sie w moja filozofie jazdy na motocyklu. Czerpie przyjemnosc z jazdy, a nie z zap!@!#!spieszenia sie. Zreszta juz dawno temu stwierdzilem, ze motocyklem podrozuje znacznie wolniej niz samochodem. Kazdy jezdzi jak chce, bo i inne rzeczy ludzi ciesza. Jeden czerpie radosc z jazdy spokojnej i kontemplacji krajobrazu przy drodze, inny czerpie radosc z adrenaliny jaka wynika z szybkiej jazdy, skladania sie w zakrety itd. Wazne jest tylko to, by nie tracic zdrowego rozsadku i nie powodowac zagrozenia dla innych. Jak sam zauwazyles, jak sa dobre warunki do tego to mozna sobie pozwolic na odrobine szalenstwa, ale.... no wlasnie w tym "ale" tkwi cala tajemnica i plynna granica miedzy tym co jeszcze miesci sie w granicach rozsadku a co nie. Oczywiscie kazdy te granice posiada w innym miejscu, ale warto myslec, bo myslenie ma przyszlosc
. Mam kolege, ktory jezdzi sobie od wielu lat na sportowej maszynie z zielonej stajni i w momencie, kiedy stwierdzil, ze zaczyna za mocno szalec przykleil sobie na zegary zdjecie swojego rocznego dzieciaka.... pomoglo. Teraz jezdzi wiele spokojniej, a jak zdarzy mu sie przyplyw ulanskiej fantazji (bo przeciez kazdemu sie zdarza
) to po spojrzeniu na budziki odpuszcza. Kazdy ma swoje motywacje do szalenstwa albo do uspokojenia. Wazne tylko, zeby nie zagrazac otoczeniu i miec wyobraznie.
Ale, ale... to jest watek o oponach, wiec wroce do meritum. Piszesz, ze sie tu wypowiadamy o skladaniu w zakrety, trzymaniu opon na mokrym itd...., mysle, ze te parametry sa istotne niezaleznie od stylu jazdy, bo w kazdym przypadku podnosza poziom bezpieczenstwa dajac wiekszy zapas przyczepnosci. Sa tacy, ktorzy ten zapas wykorzystuja w 40% ale sa i tacy, ktorzy jezdzac wykorzystaja go w 90% i dla takich osob zakup gorszych opon moze sie skonczyc w przykry sposob, dlatego warto zainwestowac i miec ten zapas mozliwie duzy. Nie wspomne juz o tym, ze taki zapas moze nam uratowac cztery litery w sytuacji podbramkowej, kiedy trzeba bedzie zadzialac ekstremalnie, bo przeciez wszystkiego sie przewidziec nie da. To oczywiscie tylko moje zdanie (mnie sie to wszystyko co pisze wydaje oczywiste - czy wypisuje komunały? - , ale zdaje sobie sprawe, ze ktos moze sie nie zgadzac i miec inne podejscie do tych spraw).
IMHO warto kupowac opony nowe, jak napisales, ale i dobre (i nie mowie tu o rocznych lezakach, bo to mozna jeszcze traktowac jako opone nowa, ale znam ludzi, ktorzy kupuja 5 letnie lezaki i sie ciesza, ze maja nowiutki bieznik - szkoda tylko, ze z utlenionej gumy, ktora sie luszczy jak kora na drzewie
).
Jesli ktos dobrnal do konca mojego belkotu to gratuluje wytrwalosci, ja bym nie dal rady