Post autor: sfider » 24 kwie 2019, 15:06
Sevenka jest ze mną od tygodnia.
Na początek motocykl zatankowałem do pełna, podpompowałem opony i wyregulowałem tylne amortyzatory pod jazdę z plecakiem. Następnie postanowiłem podładować akumulator, co poskutkowało zerwaniem zaczepu przy prawej owiewce. Udało mi się usterkę szybko naprawić Super Glue, dodatkowymi kawałkami plastiku i Poxipolem. Owiewka póki co trzyma.
Na święta pojechaliśmy motocyklem do rodziny do Włocławka (ok. 180km) i trasa w większości przebiegła gładko. Tylko przez parę kilometrów mieliśmy epizod ze spadkiem mocy i problemami z wejściem powyżej 5tys obrotów. Problem zniknął tak szybko jak się pojawił. Udało się dojechać do celu i jeszcze pobawić trochę motocyklem na miejscu.
W poniedziałek ładujemy się na motocykl i wyruszamy w drogę powrotną, ale po przejechaniu jakiegoś kilometra silnik zaczął się dławić po czym zgasł. Dawało się go odpalić ponownie, ale znowu gasł i było widać, że się męczy. Wróciliśmy z motocyklem piechotą do rodziny, po drodze spotykając jakiegoś w miarę ogarniętego jegomościa, który zauważył, że czwarty cylinder nie chodzi. Stwierdził, że to pewno świeca i że zaraz mi taką odrzuci. Niestety po dalszej diagnostyce na podjeździe okazało się, że świeca działa, paliwo w gaźniku jest, ale do cylindra już nie dociera. Dostałem namiary na mechanika, z którym umówiłem się na następny dzień. Mechanik po sprawdzeniu paru rzeczy, w tym ciśnienia w cylindrze, stwierdził, że musi otworzyć komorę gaźnika i ją przeczyścić, ale nie ma czasu zająć się całym gaźnikiem, więc ogarnie tylko w godzinkę tą jedną komorę.
Po naprawie motocykl działał jak marzenie. Znowu z żoną się pakujemy i już jesteśmy gotowi do jazdy, gdy motocykl po dwóch minutach idle'owania na podjeździe samoistnie zgasł. Po paru próbach odpalenia założyłem, że jednak więcej tego syfu tam było i znowu zawaliło gaźnik. Sevenka została ulokowana w garażu, z żoną wsiedliśmy w pociąg i wróciliśmy smutni do domu.
Mechanik stwierdził, że najlepiej będzie wszystko przeczyścić i przepłukać, ale termin ma wolny dopiero 16 maja. Inny mechani, który robił przegląd tej Sevenki jakiś miesiąc temu, powiedział, że można świece wymienić i przedmuchać dyszę wolnych obrotów. Ogólnie motocykl miał gaźnik czyszczony relatywnie niedawno (chyba w poprzednim roku).
Teraz pytanie, czy ktoś miał podobne problemy i poradził sobie z nimi samemu? Czy jakbym chciał przeczyścić gaźnik, czy te dysze, to z pomocą serwisówki powinno dać radę?
PS. Wiedziałem, że ten motocykl to będzie przygoda, ale tyle atrakcji w ciągu pierwszego tygodnia to mnie zaskoczyło XD
Sevenka jest ze mną od tygodnia.
Na początek motocykl zatankowałem do pełna, podpompowałem opony i wyregulowałem tylne amortyzatory pod jazdę z plecakiem. Następnie postanowiłem podładować akumulator, co poskutkowało zerwaniem zaczepu przy prawej owiewce. Udało mi się usterkę szybko naprawić Super Glue, dodatkowymi kawałkami plastiku i Poxipolem. Owiewka póki co trzyma.
Na święta pojechaliśmy motocyklem do rodziny do Włocławka (ok. 180km) i trasa w większości przebiegła gładko. Tylko przez parę kilometrów mieliśmy epizod ze spadkiem mocy i problemami z wejściem powyżej 5tys obrotów. Problem zniknął tak szybko jak się pojawił. Udało się dojechać do celu i jeszcze pobawić trochę motocyklem na miejscu.
W poniedziałek ładujemy się na motocykl i wyruszamy w drogę powrotną, ale po przejechaniu jakiegoś kilometra silnik zaczął się dławić po czym zgasł. Dawało się go odpalić ponownie, ale znowu gasł i było widać, że się męczy. Wróciliśmy z motocyklem piechotą do rodziny, po drodze spotykając jakiegoś w miarę ogarniętego jegomościa, który zauważył, że czwarty cylinder nie chodzi. Stwierdził, że to pewno świeca i że zaraz mi taką odrzuci. Niestety po dalszej diagnostyce na podjeździe okazało się, że świeca działa, paliwo w gaźniku jest, ale do cylindra już nie dociera. Dostałem namiary na mechanika, z którym umówiłem się na następny dzień. Mechanik po sprawdzeniu paru rzeczy, w tym ciśnienia w cylindrze, stwierdził, że musi otworzyć komorę gaźnika i ją przeczyścić, ale nie ma czasu zająć się całym gaźnikiem, więc ogarnie tylko w godzinkę tą jedną komorę.
Po naprawie motocykl działał jak marzenie. Znowu z żoną się pakujemy i już jesteśmy gotowi do jazdy, gdy motocykl po dwóch minutach idle'owania na podjeździe samoistnie zgasł. Po paru próbach odpalenia założyłem, że jednak więcej tego syfu tam było i znowu zawaliło gaźnik. Sevenka została ulokowana w garażu, z żoną wsiedliśmy w pociąg i wróciliśmy smutni do domu.
Mechanik stwierdził, że najlepiej będzie wszystko przeczyścić i przepłukać, ale termin ma wolny dopiero 16 maja. Inny mechani, który robił przegląd tej Sevenki jakiś miesiąc temu, powiedział, że można świece wymienić i przedmuchać dyszę wolnych obrotów. Ogólnie motocykl miał gaźnik czyszczony relatywnie niedawno (chyba w poprzednim roku).
Teraz pytanie, czy ktoś miał podobne problemy i poradził sobie z nimi samemu? Czy jakbym chciał przeczyścić gaźnik, czy te dysze, to z pomocą serwisówki powinno dać radę?
PS. Wiedziałem, że ten motocykl to będzie przygoda, ale tyle atrakcji w ciągu pierwszego tygodnia to mnie zaskoczyło XD